Kobyła żółtym szlakiem z Rozdziela

Cześć!

Pierwsze słowa i zdania w nowej internetowej przestrzeni wymagałyby krótkiego przedstawienia się! Jestem Maks i od lutego 2024 roku bezgranicznie pokochałem wędrówki po Beskidzie Wyspowym. Przez długi czas myślałem o założeniu strony w której będę mógł Wam przedstawiać różnorakie szlaki oraz trasy w tym jakże urokliwym paśmie górskim. Gorączka przedsylwestrowej nocy zmotywowała mnie do tego stopnia, że teraz czytacie pierwszy wpis, a zaraz zabierzecie się ze mną na jedną z wielu wirtualnych wycieczek.

Tytuł strony nie jest przypadkowy. Ja ciągle określam się mianem górskiego żółtodzioba, więc nie zobaczycie tutaj (przynajmniej na razie, może kiedyś się rozkręcę!) jakichś trudnych, niewygodnych tras, które mogłyby przyprawić o zawrót głowy. Moją misją tutaj jest pokazanie, że nie trzeba wielkich umiejętności ani doświadczenia, by wdrapywać się na beskidzkie wyspy i czerpać z nich co najlepsze.

Tyle słowem wstępu... czas wybrać się w góry! Na dobrą rozgrzewkę proponuję sześciokilometrowy przemarsz pasmem Łopusza i Kobyły w północno-wschodniej części Beskidu Wyspowego. 




Pasmo Łopusza i Kobyły rozciąga się na kilkunastu kilometrach pomiędzy Żegociną (od zachodu) a Wojakową (na wschodzie). Pomimo wielu walorów, zarówno historycznych, przyrodniczych, jak i krajobrazowych jest to miejsce raczej omijane, a na pewno mało znane i uczęszczane. Z kilku polan na grzbiecie pokazują się świetne panoramy na Pasmo Łososińskie i inne fragmenty Beskidu Wyspowego. Przy dobrej widoczności bez problemu widać także tatrzańskie szczyty. 


Na linii horyzontu widoczne trapezowate Pasmo Łososińskie. Jego trzy widoczne kulminacje to (od lewej): Jaworz, Sałasz oraz Sałasz Zachodni.


Po kilku dniach świątecznej biesiady rozum i serce zaczęły usilnie błagać o porządną przechadzkę, by rozchodzić nadprogramowe pierogi i kawałki makowca. Od razu w głowie zaświtał pomysł, by połączyć przyjemne z pożytecznym i w sprzyjających okolicznościach przyrody zamknąć 2024 rok w Beskidzie Wyspowym. Zegar wskazywał już jednak grubo po 12:00, więc o wielkich wojażach nie było już mowy. Po chwilach namysłu wybór padł na pasmo Łopusza i Kobyły, a konkretniej na drugą z tych gór.




W standardowych warunkach, czyli dysponując zdecydowanie większą ilością czasu, wędrówkę najlepiej rozpocząć pod drewnianym kościółkiem św. Jakuba Apostoła w Rozdzielu i stamtąd, wąską asfaltową drogą, wdrapywać się na Łopusze Wschodnie. Dla nas jednak każda minuta była wtedy na wagę złota, więc razem z bratem postanowiliśmy wyjechać samochodem na grzbiet pasma i stamtąd już ruszyć prosto w kierunku Kobyły. 

Współrzędne postoju: 49.800816, 20.470287

Uwaga! Strome nachylenie drogi może powodować problem z wyjazdem, gdy asfalt jest pokryty śniegiem czy lodem. Zawsze warto mieć to na uwadze...


Z pasma Łopusza i Kobyły, przy dobrej widoczności, świetnie widać Tatry!


Auto zaparkowaliśmy nieopodal zabytkowego młyna wieńczącego wierzchołek Łopuszy Wschodnich. Od razu ruszamy w kierunku wschodnim, by po jakichś 5 minutach trafić na żółty szlak. To on zaprowadzi nas do celu.




Wędrówka grzbietem pasma Łopusza i Kobyły mija naprawdę przyjemnie. Trasa biegnie głównie lasem, który w zależności od stopnia nasłonecznienia przeplata jesień, zimę oraz przedwiośnie. 






Szlak w przeważającej części biegnie zalesionymi terenami, jednak w pewnym momencie, nieopodal przysiółka Głowaczyna, zza drzew wyłania się ogromna polana. Tamtejsze panoramy, zwłaszcza z drogi powrotnej, która przypadła na tzw. złotą godzinę, zachwycają moje oczy do teraz! Tak można kończyć sezon w Beskidzie Wyspowym...


Zejście z wzniesienia Kamionka w stronę przysiółka Głowaczyna




Po kilkudziesięciu minutach intensywniejszego marszu docieramy do skrzyżowania żółtego i czarnego szlaku. Ten drugi schodzi w dół ku Rajbrotowi, a następnie wyprowadza na najwyższe wzniesienia sąsiadującego Pogórza Wiśnickiego. My jednak trzymamy się żółtych oznaczeń, które lada moment doprowadzą nas na wierzchołek Kobyły.




Najwyższy punkt Kobyły nie leży bezpośrednio przy szlaku, ale dzięki charakterystycznemu drogowskazowi jego znalezienie nie powinno stanowić problemu. Sam wierzchołek jest zalesiony, ale nieco bardziej na wschód, przy żółtym szlaku, znajduje się polana Mulowiec, znana przede wszystkim z miejsca działań wojennych z czasów I wojny światowej. My ze względu na brak czasu od razu ruszyliśmy w drogę powrotną, ale jeśli komuś się nie śpieszy to zdecydowanie warto przedłużyć sobie wyprawę o te kilkaset metrów.




Kobyła należy do projektu "102 wyspy Beskidu Wyspowego"


Szybko wracamy do miejsca startu, na wierzchołek Łopuszy Wschodnich, by stamtąd uchwycić zachodzące słońce nad Beskidem Wyspowym. Niebo nie zawiodło, lepszego zwieńczenia wędrówek w 2024 roku chyba nie mogłem sobie wymarzyć!


Z wierzchołka Łopuszy Wschodnich rozciąga się kapitalny widok w kierunku Kamionnej, czy Łopienia!


Na sam koniec wrzucam zrzut mapy z zaznaczoną pokonaną trasą. Po więcej szczegółów zostawiam link: https://mapa-turystyczna.pl/route?q=49.8007962,20.4705239;49.7982062,20.5115337;49.8007685,20.4704595#49.79921/20.49093/14



Mam nadzieję, że był to dobry wstęp! Niebawem wpadną tutaj kolejne trasy, więc zachęcam do obserwowania i śledzenia strony.

Do napisania!

Komentarze

  1. Z chęcią będę tu zaglądać i czytać opowieści o Twoich wędrówkach, bo niezmiennie jest to dla mnie ciekawe i fascynujące, zwłaszcza z pozycji sofy, na której siedzę :) Czyli sama nie muszę, ale poczytam i pooglądam piękne widoki :)
    Zachód słońca spektakularny... tylko pozazdrościć takiego widoku.
    Powodzenia, Maks!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite widoki. Powodzenia w dalszych wędrówkach.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz